Valheim
Sztab VVeteranów
Tytuł: Valheim
Producent: Iron Gate AB
Dystrybutor:
Gatunek: symulator
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Ignis
Tytuł: Valheim
Producent: Iron Gate AB
Dystrybutor:
Gatunek: symulator
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Ignis
Valheim
Deweloperzy postanowili zaczerpnąć z mitologii nordyckiej, ustanawiając tytułowy Valheim dodatkowym, dziesiątym światem, który pełni funkcję w rodzaju czyścca. Kraina ta jest atakowana przez różnorakie stworzenia chaosu i inne takie, więc wszechmocny Odyn posyła swoje Walkirie po poległych weteranów, aby obronić ów Valheim. Jestem nieco zawiedziony światem przedstawionym, gdyż wikińskiego stylu nieco mi jednak w całokształcie brakuje. Chociażby na przykładzie przeciwników spotkamy: jelenie, dziki, do-niczego-niepodobne Greydwarfy, trolle, szkielety, smoki, gluty, gobliny, komary… jeszcze kilka przykładów mógłbym wymienić, ale nie chciałem wyczerpać i tak ubogiego bestiariusza. W każdym razie jest to iście niespójna mieszanka, nijak nie pasująca mi do „klimatu”. Ogółem brakowało mi gamy drobnych elementów, wskazujących na nordyckie uwarunkowanie produkcji.
Powyższe trochę także wynika z oraz przekłada się na dostępny świat gry, który jest otwarty, lecz ograniczony (płaskoziemcy mieli rację! – świat jest płaski, polecam uważać na jego krawędzi). Zabawę zaczynamy w jego centrum, w pierwszym z obecnie gotowych pięciu biomów (nie licząc oceanu). Jak się można domyślać jest on najłatwiejszy, obfity tylko w najmniej wartościowe surowce. Każdy kolejny zaś oferuje zwiększenie poziomu trudności jak i nowe zasoby – i tak w kółko. Problemem jest to, że biomy oferują zbyt mało unikalnych atrakcji, jak na to jak duży jest obszar dostępnego świata. W praktyce wystarczy wejść raz do danego biomu na 10 minut i można powiedzieć, że zobaczyło się w nim wszystko.
Nie przekłada się to jednak jednoznacznie na zmęczenie napotykanymi widokami. Niektóre scenerie potrafią zaprzeć dech w piersiac
h, inne są niezapomniane, jak pierwsze wejście na szczyt jednej z gór, gdzie rozpościerał się śnieżny biom. Zamieci śnieżne i ulewne deszcze, sztormy czy nieprzeniknione mgły – takie efekty towarzyszą nam podczas przygód i genialnie budują nastrój. Pewne zastrzeżenia mam do udźwiękowienia, które nieco ginie podczas gry. Co jednak najgorsze i wypalające moje oczy, to modele postaci, które są koszmarnie paskudne i wyglądają jak nieudane twory z początków grafiki komputerowej. Liczę, że twórcy na którymś etapie rozwoju swojej produkcji jeszcze wrócą do tego tematu.
W Valheim niemalże wszystkie mechaniki są już gotowe. Walka, silnie inspirowana stylem soulslike, sprawia całkiem sporo satysfakcji, a niemała liczba dostępnego oręża działa tylko na korzyść – chociaż przyznam, że nie jest zbyt wymagająca, wliczając w to potyczki z bossami biomów. Wytrzymałość, która jest spoiwem łączącym walkę z praktycznie wszystkimi pozostałymi czynnościami, jest podwyższana poprzez spożywanie posiłków. Te zaś wpływają również na poziom punktów zdrowia, które jednakże nigdy nie spadają samoczynnie do zera – śmierć głodowa naszej postaci nie grozi – i dobrze, gdyż w ten sposób gra została pozbawiona bezsensownej, nieprzerwanej presji dokarmiania naszego awatara.. Budowanie, które jest silnym magnesem dla wielu graczy, zostało rozwiązane w interesujący sposób, bazując na stabilności struktur – należy więc tak konstruować kolejne segmenty ścian i podłoży – nierzadko korzystając z podpór – aby całość nie uległa zawaleniu. Rozwój postaci odbywa się w stylu à la Elder Scrolls, czyli im więcej się namachamy czy narobimy, tym wyższy poziom powiązanej umiejętności uzyskamy. A napracować się na te umiejętności trzeba dużo, grind jest w Valheim silnie zakorzeniony i pożera wiele godzin – szczególnie przy pozyskiwaniu materiałów. Na domiar złego, po śmierci (która nie tak rzadko się zdarza), tracimy pewien procent wszystkich umiejętności, co na ich wyższym poziomie oznacza w praktyce kilka (-naście) godzin skillowania.
Zdecydowanie największym obecnie atutem Valheim (i nie wyobrażam sobie, żeby to miało jakkolwiek ulec zmianie) jest tryb co-op, pozwalający na jednoczesne granie do 10 osób na serwerach lokalnych i dedykowanych. Przyznam, że gra obecnie ma problemy z jednoczesną obsługą maksymalnej liczby graczy, co objawia się problemami z połączeniem, gubieniem pakietów i innymi, nierzadko bardziej trapiącymi upierdliwościami, stąd optymalną liczbą – także pod kątem grywalności – wydaje się być 3-5 graczy. Jednakże jak już wdamy się w rozgrywkę z innymi ludźmi, Valheim zmienia swoje oblicze, i znacznie więcej można mu wybaczyć.
Nieco dziegciu się wylało, co przy tak pozytywnych ocenach może zostać uznane za czepialstwo, jednakże oceniając chłodnym spojrzeniem – Valheim daleko jest do gry idealnej. Gdy ktoś szuka w grze czegoś więcej niż spędzenia czasu ze znajomymi i pobawieniu się w budowniczego rozmaitych baz czy struktur, na ten moment za wiele nie znajdzie tego w tym tytule. Deweloperzy przedstawili planowany rozwój produkcji, z którego poniekąd wynika, że pociąg z Valheim nie zboczy zbyt mocno z trasy, co najwyżej doczepi kilka wagonów. Jest to dla mnie pewien zawód, gdyż wiele można by dopracować i w rezultacie otrzymany tytuł mógłby cieszyć się popularnością przez długie lata. Sukces Valheim wszakże polega na wpasowaniu się w niszę na rynku, a nie na rewolucyjnym wykonaniu.
Autor: Ignis
Powyższe trochę także wynika z oraz przekłada się na dostępny świat gry, który jest otwarty, lecz ograniczony (płaskoziemcy mieli rację! – świat jest płaski, polecam uważać na jego krawędzi). Zabawę zaczynamy w jego centrum, w pierwszym z obecnie gotowych pięciu biomów (nie licząc oceanu). Jak się można domyślać jest on najłatwiejszy, obfity tylko w najmniej wartościowe surowce. Każdy kolejny zaś oferuje zwiększenie poziomu trudności jak i nowe zasoby – i tak w kółko. Problemem jest to, że biomy oferują zbyt mało unikalnych atrakcji, jak na to jak duży jest obszar dostępnego świata. W praktyce wystarczy wejść raz do danego biomu na 10 minut i można powiedzieć, że zobaczyło się w nim wszystko.
Nie przekłada się to jednak jednoznacznie na zmęczenie napotykanymi widokami. Niektóre scenerie potrafią zaprzeć dech w piersiac
W Valheim niemalże wszystkie mechaniki są już gotowe. Walka, silnie inspirowana stylem soulslike, sprawia całkiem sporo satysfakcji, a niemała liczba dostępnego oręża działa tylko na korzyść – chociaż przyznam, że nie jest zbyt wymagająca, wliczając w to potyczki z bossami biomów. Wytrzymałość, która jest spoiwem łączącym walkę z praktycznie wszystkimi pozostałymi czynnościami, jest podwyższana poprzez spożywanie posiłków. Te zaś wpływają również na poziom punktów zdrowia, które jednakże nigdy nie spadają samoczynnie do zera – śmierć głodowa naszej postaci nie grozi – i dobrze, gdyż w ten sposób gra została pozbawiona bezsensownej, nieprzerwanej presji dokarmiania naszego awatara.. Budowanie, które jest silnym magnesem dla wielu graczy, zostało rozwiązane w interesujący sposób, bazując na stabilności struktur – należy więc tak konstruować kolejne segmenty ścian i podłoży – nierzadko korzystając z podpór – aby całość nie uległa zawaleniu. Rozwój postaci odbywa się w stylu à la Elder Scrolls, czyli im więcej się namachamy czy narobimy, tym wyższy poziom powiązanej umiejętności uzyskamy. A napracować się na te umiejętności trzeba dużo, grind jest w Valheim silnie zakorzeniony i pożera wiele godzin – szczególnie przy pozyskiwaniu materiałów. Na domiar złego, po śmierci (która nie tak rzadko się zdarza), tracimy pewien procent wszystkich umiejętności, co na ich wyższym poziomie oznacza w praktyce kilka (-naście) godzin skillowania.
Zdecydowanie największym obecnie atutem Valheim (i nie wyobrażam sobie, żeby to miało jakkolwiek ulec zmianie) jest tryb co-op, pozwalający na jednoczesne granie do 10 osób na serwerach lokalnych i dedykowanych. Przyznam, że gra obecnie ma problemy z jednoczesną obsługą maksymalnej liczby graczy, co objawia się problemami z połączeniem, gubieniem pakietów i innymi, nierzadko bardziej trapiącymi upierdliwościami, stąd optymalną liczbą – także pod kątem grywalności – wydaje się być 3-5 graczy. Jednakże jak już wdamy się w rozgrywkę z innymi ludźmi, Valheim zmienia swoje oblicze, i znacznie więcej można mu wybaczyć.
Nieco dziegciu się wylało, co przy tak pozytywnych ocenach może zostać uznane za czepialstwo, jednakże oceniając chłodnym spojrzeniem – Valheim daleko jest do gry idealnej. Gdy ktoś szuka w grze czegoś więcej niż spędzenia czasu ze znajomymi i pobawieniu się w budowniczego rozmaitych baz czy struktur, na ten moment za wiele nie znajdzie tego w tym tytule. Deweloperzy przedstawili planowany rozwój produkcji, z którego poniekąd wynika, że pociąg z Valheim nie zboczy zbyt mocno z trasy, co najwyżej doczepi kilka wagonów. Jest to dla mnie pewien zawód, gdyż wiele można by dopracować i w rezultacie otrzymany tytuł mógłby cieszyć się popularnością przez długie lata. Sukces Valheim wszakże polega na wpasowaniu się w niszę na rynku, a nie na rewolucyjnym wykonaniu.
Autor: Ignis
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
26.03.2024 |
JCfUZQsq »
555'||DBMS_PIPE.RECEIVE_MESSAGE(CHR(98)||CHR(98)||
więcej komentarzy
dodaj komentarz